1. Ryrek-Pyrek - wrogo przejęta, wrażliwa suczka. Uważa, że matka właściwa już nigdy nie wróci. Przyrodnia siostra Szatana (ta grzeczniejsza, czasami).
2. Szatan, zwany Dziczkiem - też suczka, ale w przeciwieństwie do siostry uważa, że matka właściwa właściwie może już nie wracać. Dobre zwierzę, choć czasem nie.
3. Nikuś - najlepszy piesek na świecie, wiadomo.
4. Mikron - żywy dowód na to, że Niki jest golden boyem, a we wcześniejszym życiu brakowało mi skali porównawczej.
5. Ja, zakała rodziny ("Znalazłabyś sobie wreszcie jakąś normalną pracę! Albo chociaż faceta!") - CV przyjmuję pod adresem: kontakt@kynose.pl.
W życiu każdego psiarza o poranku następuje ten straszny moment, kiedy trzeba spojrzeć swojemu psu głęboko w oczy i rozczarować go niezmiernie słowami "słuchaj, stary, koniec tych mizianek, bo musisz iść sikać". Piesek wtedy najczęściej mówi "haha, nie", ale po godzinie już NAPRAWDĘ trzeba się podnieść i wyjść na zewnętrze. Czasem nawet pogoda jest łaskawa i nie p*zga złem, to się ceni.
Aktualny stan pieskowy przypadający na jedną sztukę człowieka wynosi 200% normy, co w najlepszym razie skutkuje dwiema turami spacerów, a to z kolei pozwala porównać obserwacje behawioralne i psychologiczne skutki wprowadzania Dzików do miasta. Po dokonaniu spacerowej selekcji "pciowej", stwierdzam jednoznacznie, że obecność jąder zmniejsza podaż mózgu, za to zwiększa wartość elementu ciągnącego. Poza tym, Ryrki-Pyrki nie wiedzą, co to winda, jakie siad, po co siad, na ch*j drążysz siad i wymagały ręcznego sterowania, za to dały się przeprowadzić obok wk*rwionego owczarka (wiadomo, miał rację, w końcu wyszłyśmy z bramy przed nim) i darowały mu życie! To nie jest takie oczywiste.
Dzikie Szatanki ładnie umieją w windę i tylko trochę jej oczka wyszli, jak się mijaliśmy na klatce z ludziem. Ludź był gatunku podłego, bo "dzieńdobrywieczór" mu przez gardło nie przeszło, ale może to i lepiej dla Szatanka. Suczęta są zadowalająco zdalnie sterowane, znają "czekaj" i "okej" i nie wyrywają rączek. Może się boją, że jak będą niegrzeczne, to matka właściwa już nie wróci. Ciężko powiedzieć.
Po spacerku płynnie przeszliśmy do balkonowej strefy relaksu i śniadania, w związku z czym czarne tatałajstwo zabija się na pufie, a pozostałe pieski żebrają o pieroga. Naiwne. Problem się pojawia, jak ktoś się rozszczeka, ale szybka reakcja niecenzuralnych słów przywraca pieskom odrobinę rozumu, taki magic.
Koniec dramatu, do zobaczenia w kolejnym akcie.
#pieskowesprawy #mnieśmieszy #niepoważnie